piątek, 19 lipca 2013

O obrazkach, o pudełkach, a także o skutkach jazdy na rowerze w klapkach...

Zacznę od tych klapek i roweru :)
Przyjemna przejażdżka rowerem skończyła się kilkoma wielgachnymi strupami i siniakami  na każdej z czterech kończyn, ale najgorszy jest potłuczony bark na który upadłam. A jechałam dosyć szybko. Klapki, nawet sportowe, do jazdy rowerem jednak się nie nadają. Zsunął mi się jeden kiedy prułam rowerem, co zakończyło się bliskim i bardzo bolesnym spotkaniem z asfaltem.
W pierwszej chwili byłam pewna, że coś się złamało, bądź wybiło. Jednak chyba twarda ze mnie sztuka, bo to tylko mocne potłuczenia.  Wstyd, matka ma więcej strupów i siniaków niż jej dzieci...
 
Cóż, na pełnych obrotach w najbliższym czasie nie popracuję.
Pokażę za to kilka nowości, które już są dostępne w sklepie.
 
Obrazki, większe niż standardowe, 18 x 18 cm.
 

 
 
W tej samej kolorystyce pudełka - na długopisy  i zamykane pudełko na różności
 


 
i rameczki na zdjęcia z wakacji
 
 

 
i jeszcze granatowa ramka
 
 
 
 
Pozdrawiam Was serdecznie:)
Marta

poniedziałek, 15 lipca 2013

Jeszcze trochę szarości

 Znów obrazki...
 Szare, przecierane, jak pokazywane w poprzednim poście ramki i pudełko na długopisy.
Bardzo lubię  połączenie szarości z czerwienią.
 


 
I rybcie, o których wczoraj zapomniałam wspomnieć.
 

 
 
Muszę się też Wam pochwalić moim wczorajszym wypiekiem - tartą z rabarbarem. Powstała zupełnie spontanicznie, pomiędzy zapiekaniem canelloni, a pieczeniem ciastek lawendowych. Zerknęłam do lodówki, leżał rabarbar, a że słyszałam, że taka tarta jest pyszna, postanowiłam więc spróbować. Rzeczywiście, jest rewelacyjna!!!
 
 
 
Tak, jak na zdjęciu, wyglądała tylko przez moment.
Pozostały okruszki...
 
Pozdrawiam Was serdecznie :**
Marta

niedziela, 14 lipca 2013

Spotkania garncarskie i marynistyczne szarości

 
Już przeszło tydzień minął od czasu, kiedy wybraliśmy się z dzieciakami na spotkanie z gliną.
W Łążku garncarskim na Lubelszczyźnie  każdego roku organizowane są spotkania garncarskie, na które zjeżdżają garncarze z całego kraju. Po raz pierwszy mieliśmy przyjemność uczestniczyć w takich spotkaniach , a jeszcze większą przyjemność miały nasze dzieci, które mogły wybrudzić się bez ograniczeń. Ba, była tam nawet wanna z gliną. Ach, co za radość!
 









 Miseczki widoczne na pierwszym zdjęciu pochodzą z pracowni z Bolimowa. Skradły nasze serca i musieliśmy kilka kupić. Tymczasem miseczki, świeczniki i garnuszki ulepione podczas warsztatów przez nasze dzieci, schną sobie spokojnie w domu.  Może kiedyś nawet uda mi się wykorzystać nasz piec do ceramiki, który jak dotąd stoi i czeka...
 
 
 
Tyle o garnkach, wracamy do drewna :)
 
Dzieje się u mnie, dzieje, tylko nie wyrabiam z pokazywaniem wszystkiego na blogu.
 
Na początek szarości. Dawno u mnie były.





W przygotowaniu jeszcze zestaw obrazków w tej samej kolorystyce.


Pogodnego tygodnia Wam życzę:)
Marta